niedziela, 5 lutego 2017

Część 21.

Kilka dni później...



Dlaczego Ania wyjechała? Dlaczego mnie zostawiła tutaj w Monachium? Nie wiem. Z dnia na dzień coraz bardziej tęskniłem za nią, martwiłem się o nią w każdej minucie swojego życia. To miłość czy obsesja? Minął tylko jeden dzień, a ja chodziłem jak cień samego siebie. Dla zerwałem z Liną, nie mogłem na nią patrzeć kiedy kochałem inną. Miłość niepielęgno­wana z cza­sem umiera… Mo­ja miłość, choć nieod­wza­jem­niona, jest pielęgno­wana prze­ze mnie w wyob­raźni, sa­mowol­nie… Ona nigdy nie zginie.

- Co z Tobą Joshua? - westchnęła siostra.
- Nic... - mruknąłem cicho pod nosem - Tęsknię za nią.. - wyszeptałem cicho.
- Za Anką? To czemu nie pojedziesz za nią do Polski? - zapytała zdziwiona.
- Do Polski? Sam? Zwariowałaś!? - oburzyłem się.

Westchnąłem cicho i podszedłem do jednej z kuchennych szafek, w której trzymałem wafle ryżowe. Ująłem jeden i zacząłem go jeść. Zastanawiałem się nad tym czemu Ania wyjechała, bez niej traciłem swój sens życia. Do kuchni wszedł też Ivan, uśmiechnąłem się szerzej do Dominiki i Ivana, którzy chyba specjalnie na moich oczach się całowali. Prychnąłem pod nosem i opuściłem pomieszczenie, od razu podbiegła do mnie mała Sophie. Wziąłem ją na ręce i musnąłem jej czoło.

- Gdzie to tak nosi małą gwiazdkę? - zaśmiałem się cicho.
- Stęskniłam się za Tobą wujku. - przytuliła się do mnie.
- Oh... - westchnąłem rozbawiony - To co? Pobawimy się w coś? - zaproponowałem patrząc w jej lśniące oczka.
- Tak! - pisnęła - Ale mama Dominika kazała mi odnaleźć termometr. - wyznała zmieszana.
- Termometr? - zdziwiłem się lekko.
- Tak. Wczoraj miałam gorączkę i zgubiłam go, teraz mama jest zła. - spuściła wzrok.
- Nie martw się, pomogę Ci go odnaleźć moja chora księżniczko. - wspomniałem rozbawiony.

Po kilku minutach zaczęliśmy szukać owego termometru, postanowiliśmy że kto pierwszy znajdzie, ten dostanie kawałek ciasta z jagodami od Dominiki. Postanowiłem jednak dać fory małej dziewczynce i tylko udawałem że szukam. Widząc owy termometr leżący pod poduszką dziewczynki udawałem że go nie zauważam. Usiadłem na łóżku "niby poddając się" i westchnąłem cicho. Nagle do pokoju weszła dziewczynka i podała mi TEST CIĄŻOWY.

- Zobacz wujku! Zepsułam, mama nigdy mi tego nie wybaczy. - westchnęła ze szklanymi oczkami.
- Nie martw się aniołku. - pogładziłem jej główkę - Zobacz... Daj jej ten, a ja tego schowam. - westchnąłem i podałem jej ten który leżał pod poduszką.
- Na pewno wujku? - spojrzała na mnie - Należy Ci się ciasto, a nie mi. - westchnęła cicho.
- Nie mów tak słoneczko. - pogładziłem jej pulchny policzek - No już... Biegnij. - musnąłem jej czółko.

Kiedy Sophie opuściła pokoik, zerknąłem na test i zauważyłem dwie kreski. Teraz dopiero do mojego mózgu dotarła myśl, dlaczego ona wróciła do Polski. Jest w ciąży. Schowałem owy test do kieszeni spodni i wygładziłem swoją koszulę. Wszedłem do salonu, gdzie Sophie już zajadała się ciastem jagodowym, a zakochana para stała obok siebie.

- Jadę do Polski. Po Ankę. - oznajmiłem stanowczo.


Zgól ten koper synu. -.- Przepraszam że tak krótko i nie tydzień temu, ale wena odeszła ;_; Jutro odwiedzę wasze blogi i nadrobię zaległości <3 Buziaki! :*


3 komentarze:

  1. BOŻE, DOCZEKAŁAM KNEZY JUNIORA 💜💜💜 ale się Josu zawiedzie XDD no ale niech walczy chłopak! W końcu rzucił te sukę 😅😅
    Oj, Ivi, Ty wredotko.... 😏😏😏😏
    Mam nadzieję, że następny rozdział nie będzie za dwa tygodnie 😐😐😐

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju jakie cudo *.* ❤❤
    Brawo, brawo! Walcz o nią 😍 ❤
    Dzidzia w drodze jeeej! 🙌 *.*
    Czekam <3
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O widzę, że znalazłam kolejny cud-blog do czytania!

    OdpowiedzUsuń