Kilka dni później...
Dlaczego Ania wyjechała? Dlaczego mnie zostawiła tutaj w Monachium?
Nie wiem. Z dnia na dzień coraz bardziej tęskniłem za nią, martwiłem się
o nią w każdej minucie swojego życia. To miłość czy obsesja? Minął
tylko jeden dzień, a ja chodziłem jak cień samego siebie. Dla zerwałem z
Liną, nie mogłem na nią patrzeć kiedy kochałem inną. Miłość
niepielęgnowana z czasem umiera… Moja miłość, choć
nieodwzajemniona, jest pielęgnowana przeze mnie w wyobraźni,
samowolnie… Ona nigdy nie zginie.
- Co z Tobą Joshua? - westchnęła siostra.
- Nic... - mruknąłem cicho pod nosem - Tęsknię za nią.. - wyszeptałem cicho.
- Za Anką? To czemu nie pojedziesz za nią do Polski? - zapytała zdziwiona.
- Do Polski? Sam? Zwariowałaś!? - oburzyłem się.
Westchnąłem cicho i podszedłem do jednej z kuchennych szafek, w
której trzymałem wafle ryżowe. Ująłem jeden i zacząłem go jeść.
Zastanawiałem się nad tym czemu Ania wyjechała, bez niej traciłem swój
sens życia. Do kuchni wszedł też Ivan, uśmiechnąłem się szerzej do
Dominiki i Ivana, którzy chyba specjalnie na moich oczach się całowali.
Prychnąłem pod nosem i opuściłem pomieszczenie, od razu podbiegła do
mnie mała Sophie. Wziąłem ją na ręce i musnąłem jej czoło.
- Gdzie to tak nosi małą gwiazdkę? - zaśmiałem się cicho.
- Stęskniłam się za Tobą wujku. - przytuliła się do mnie.
- Oh... - westchnąłem rozbawiony - To co? Pobawimy się w coś? - zaproponowałem patrząc w jej lśniące oczka.
- Tak! - pisnęła - Ale mama Dominika kazała mi odnaleźć termometr. - wyznała zmieszana.
- Termometr? - zdziwiłem się lekko.
- Tak. Wczoraj miałam gorączkę i zgubiłam go, teraz mama jest zła. - spuściła wzrok.
- Nie martw się, pomogę Ci go odnaleźć moja chora księżniczko. - wspomniałem rozbawiony.
Po kilku minutach zaczęliśmy szukać owego termometru, postanowiliśmy
że kto pierwszy znajdzie, ten dostanie kawałek ciasta z jagodami od
Dominiki. Postanowiłem jednak dać fory małej dziewczynce i tylko
udawałem że szukam. Widząc owy termometr leżący pod poduszką dziewczynki
udawałem że go nie zauważam. Usiadłem na łóżku "niby poddając się" i
westchnąłem cicho. Nagle do pokoju weszła dziewczynka i podała mi TEST
CIĄŻOWY.
- Zobacz wujku! Zepsułam, mama nigdy mi tego nie wybaczy. - westchnęła ze szklanymi oczkami.
- Nie martw się aniołku. - pogładziłem jej główkę - Zobacz... Daj
jej ten, a ja tego schowam. - westchnąłem i podałem jej ten który leżał
pod poduszką.
- Na pewno wujku? - spojrzała na mnie - Należy Ci się ciasto, a nie mi. - westchnęła cicho.
- Nie mów tak słoneczko. - pogładziłem jej pulchny policzek - No już... Biegnij. - musnąłem jej czółko.
Kiedy Sophie opuściła pokoik, zerknąłem na test i zauważyłem dwie
kreski. Teraz dopiero do mojego mózgu dotarła myśl, dlaczego ona wróciła
do Polski. Jest w ciąży. Schowałem owy test do kieszeni spodni i
wygładziłem swoją koszulę. Wszedłem do salonu, gdzie Sophie już zajadała
się ciastem jagodowym, a zakochana para stała obok siebie.
- Jadę do Polski. Po Ankę. - oznajmiłem stanowczo.
Zgól ten koper synu. -.- Przepraszam że tak krótko i nie tydzień temu, ale wena odeszła ;_; Jutro odwiedzę wasze blogi i nadrobię zaległości <3 Buziaki! :* |
BOŻE, DOCZEKAŁAM KNEZY JUNIORA 💜💜💜 ale się Josu zawiedzie XDD no ale niech walczy chłopak! W końcu rzucił te sukę 😅😅
OdpowiedzUsuńOj, Ivi, Ty wredotko.... 😏😏😏😏
Mam nadzieję, że następny rozdział nie będzie za dwa tygodnie 😐😐😐
Jeju jakie cudo *.* ❤❤
OdpowiedzUsuńBrawo, brawo! Walcz o nią 😍 ❤
Dzidzia w drodze jeeej! 🙌 *.*
Czekam <3
Buziak :*
O widzę, że znalazłam kolejny cud-blog do czytania!
OdpowiedzUsuń