Czwartek, 30 marca 2015r. Monachium.
To
właśnie dziś odbył się pogrzeb naszych przyjaciół. Julia i Peter byli
naprawdę wspaniałymi ludźmi, mieli cudowne plany na przyszłość, a ich
świat krążył wokół ich małej córeczki Sophie. Nie wiem jak sobie teraz
poradzimy bez nich, bez ich wsparcia. Każde z nich pozostanie w naszej
pamięci na zawsze. Postanowiłam dać sobie szansę i zająć się przez
najbliższe tygodnie małą dziewczynką. Nie mam pojęcia jak Ivan wyobraża
sobie całą sprawę, ale ja na pewno nie zostawię dziecka w rękach opieki
społecznej, a tym bardziej w domu dziecka, w którym wychowałam się ja i
Mario. Wiem jakim ciężkim okresem był tamtejszy pobyt. Mieliśmy tylko
siebie nawzajem. Mój kochany brat mi pomoże w wychowaniu małej, ale wiem
że sam ma wiele pracy w klubie. Codziennie treningi od rana do wieczora
mogą być naprawdę męczące, ale co ja mogę powiedzieć? Sama również
pracuję w cukierni jako sprzedawczyni. A Ivan? On chyba nawet nie kiwnie
palcem, choć widzę że dręczą go wyrzuty sumienia, kiedy siedzi z małą i
razem oglądają kreskówki na Cartoon Network. Ja w tym czasie częstuję
gości jedzeniem podczas poczęstunku po pogrzebie.
- Pelin... - zwracam się do przyjaciółki - Mogłabyś zająć się na chwilę Sophie, muszę porozmawiać z Ivanem. - mówię spokojnie.
- Jasne... Nie ma o czym mówić. - mówi i podchodzi do maleństwa, które bierze na ręce - To co Sophie? Poubieramy lalki? - uśmiecha się do dziewczynki, która wyrażając zadowolenie klaszcze w rączki.
Odprowadzam wzrokiem Pelin i Sophie z pokoju i niepewnie siadam na brzegu kanapy, obok Knezevic'a. Mężczyzna jest ubrany w czarną koszulę w kratę i luźne jeansy, oczywiście na głowie ma założoną tę czarną czapkę. Po co mu ona do cholery? Czy coś ukrywa? A może ma zakola lub łysieje? Nie wiem, ale zawsze zadaję sobie te pytania, kiedy widzę go w tym okryciu głowy. Ciekawe co ma do ukrycia przed światem?
- Pelin... - zwracam się do przyjaciółki - Mogłabyś zająć się na chwilę Sophie, muszę porozmawiać z Ivanem. - mówię spokojnie.
- Jasne... Nie ma o czym mówić. - mówi i podchodzi do maleństwa, które bierze na ręce - To co Sophie? Poubieramy lalki? - uśmiecha się do dziewczynki, która wyrażając zadowolenie klaszcze w rączki.
Odprowadzam wzrokiem Pelin i Sophie z pokoju i niepewnie siadam na brzegu kanapy, obok Knezevic'a. Mężczyzna jest ubrany w czarną koszulę w kratę i luźne jeansy, oczywiście na głowie ma założoną tę czarną czapkę. Po co mu ona do cholery? Czy coś ukrywa? A może ma zakola lub łysieje? Nie wiem, ale zawsze zadaję sobie te pytania, kiedy widzę go w tym okryciu głowy. Ciekawe co ma do ukrycia przed światem?
✽✽✽
Siedziałem
spokojnie na podłodze z małą Sophie i oglądałem kreskówki. Naprawdę
dziwne, że kilku ludzi przebranych za skrzaty, śpiewające jedną bzdurną
pioseneczkę potrafią uspokoić dzieciaka na dobre. Od śmierci jej
rodziców minęło dobre kilka dni, a ta kilkuletnia istotka zdążyła wylać
już wiadro łez. Może niewiele rozumie, ale na pewno odczuwa brak swoich
rodziców. Nigdy nie poczułem straty rodziców, zawsze byli przy mnie, nie
wyobrażam sobie meczu po którym bym nie zadzwonił do mamy i nie dostał
pochwały lub bury od ojca za dobrze, ewentualnie źle rozegrany mecz. W
porównaniu do Dominiki i Mario miałem dzieciństwo jak z bajki. Teraz
musiałem zadecydować o losie tej małej dziewczynki, która siedzi obok
mnie i patrzy zahipnotyzowana w ekran telewizora. Kiedy odcinek bajki
dobiega końca, dziecko przytula się do mnie swoimi małymi łapkami i
patrzy błagalnym wzrokiem bym włączył kolejny odcinek.
- Sophie... - mruczę zmęczony oglądaniem bajek - Może obejrzymy mecz? Właśnie leci Hannover z Wolfsburgiem. - proponuję z szerokim uśmiechem, ale dziewczynka robi zniesmaczoną minę.
Oj chyba za chwilę zbierze się maleństwu na płacz, a za ścianą siedzi stado nienajedzonych gości, których obsługuje Dominika, która raczej nie będzie mieć czasu na zajmowanie się Sophie. Wtedy to ja nieudolnie będę musiał uciszać dziewczynkę, na czym kompletnie się nie znam. Na szczęście gdy już sięgam po pilota, by włączyć kolejną bajkę zjawia się Dominika i Pelin, która zabiera dziecko opuszczając pomieszczenie.
Chyba będzie pogawędka między mną, a Dominiką na temat małej. Zapewne chce wiedzieć czy chcę jej pomóc w wychowaniu naszej chrześnicy. Widzę jej niewdzięczny wzrok, którym obdarza moją czapkę. Nie wiem co do niej ma, ale nie podoba mi się ten jej kontakt wzrokowy z moim ulubionym okryciem głowy. "Zaraz zaatakuje lwica." - myślę.
- Ivan... - zaczyna spokojnym tonem - Musimy porozmawiać o Sophie. - mówi.
- Wiedziałem, że będziesz chciała o tym pomówić, to nieuniknione. - wzdycham patrząc na swoje dłonie, rozmowa jest dla mnie trudna.
- Nie radzę sobie z nią. Potrzebuję pomocy. - wyznaje cichym tonem.
- Doskonale Cię rozumiem Dominika... - kiwam głową i patrzę na nią - Pomogę Ci. - sam nie wiem jak udaje mi się to powiedzieć, a na ustach kobiety widzę lekko widoczny uśmiech - Jutro przywiozę rzeczy i zamieszkamy we trójkę, tak jak chciała Julia i Peter. - uśmiecham się i ściskam jej dłoń.
- Naprawdę nie musisz tego robić Ivan... - uśmiecha się przez łzy.
- Musze. Robię to dla nich. - patrzę na fotografię Brovs'ów - I dla Sophie. - dodaję.
- Sophie... - mruczę zmęczony oglądaniem bajek - Może obejrzymy mecz? Właśnie leci Hannover z Wolfsburgiem. - proponuję z szerokim uśmiechem, ale dziewczynka robi zniesmaczoną minę.
Oj chyba za chwilę zbierze się maleństwu na płacz, a za ścianą siedzi stado nienajedzonych gości, których obsługuje Dominika, która raczej nie będzie mieć czasu na zajmowanie się Sophie. Wtedy to ja nieudolnie będę musiał uciszać dziewczynkę, na czym kompletnie się nie znam. Na szczęście gdy już sięgam po pilota, by włączyć kolejną bajkę zjawia się Dominika i Pelin, która zabiera dziecko opuszczając pomieszczenie.
Chyba będzie pogawędka między mną, a Dominiką na temat małej. Zapewne chce wiedzieć czy chcę jej pomóc w wychowaniu naszej chrześnicy. Widzę jej niewdzięczny wzrok, którym obdarza moją czapkę. Nie wiem co do niej ma, ale nie podoba mi się ten jej kontakt wzrokowy z moim ulubionym okryciem głowy. "Zaraz zaatakuje lwica." - myślę.
- Ivan... - zaczyna spokojnym tonem - Musimy porozmawiać o Sophie. - mówi.
- Wiedziałem, że będziesz chciała o tym pomówić, to nieuniknione. - wzdycham patrząc na swoje dłonie, rozmowa jest dla mnie trudna.
- Nie radzę sobie z nią. Potrzebuję pomocy. - wyznaje cichym tonem.
- Doskonale Cię rozumiem Dominika... - kiwam głową i patrzę na nią - Pomogę Ci. - sam nie wiem jak udaje mi się to powiedzieć, a na ustach kobiety widzę lekko widoczny uśmiech - Jutro przywiozę rzeczy i zamieszkamy we trójkę, tak jak chciała Julia i Peter. - uśmiecham się i ściskam jej dłoń.
- Naprawdę nie musisz tego robić Ivan... - uśmiecha się przez łzy.
- Musze. Robię to dla nich. - patrzę na fotografię Brovs'ów - I dla Sophie. - dodaję.
Tak to się musiało skończyć, inaczej nie miałabym pola do popisu ^^ Teraz się zacznie XD |