niedziela, 15 stycznia 2017

Część 19.

Wrzesień, 2016r.


Od kilkunastu tygodni jestem szczęśliwym narzeczonym mojej ukochanej Dominiki. Wkrótce Knezević. Codziennie spoglądając na jej promienny uśmiech, uświadamiam sobie jak mocno ją kocham i doceniam to każdego dnia. Dzisiejszego wieczoru postanowiłem zabrać ją na romantyczną kolację we dwoje. Wspólnie zdecydowaliśmy, by małą Sophie zajęła się Ania i Joshua. Nie miałem pojęcia jak sobie poradzą, wiem że za sobą nie przepadają. Można byłoby powiedzieć, że się nienawidzą.
Westchnąłem cicho stojąc na korytarzu i czekając na Dominikę. Pół godziny temu mówiła, że jeszcze pięć minut. Po chwili przybiegła do mnie Sophie i wyciągnęła rączki w moją stronę.


- Tato! - upomniała się.
- Już Sophie, już... - zaśmiałem się biorąc dziewczynkę na ręce.
- Ale tatusiu... - zawierciła się w moich ramionach - Masz krzywo muszkę... Poprawię. - zaoferowała.
- Dobrze skarbeńku. - uśmiechnąłem się promiennie i poczułem dotyk dziewczynki na swojej szyi.


Kiedy maleństwo siedziało mi na rękach i poprawiało moją muszkę, Dominika w końcu zeszła po schodach. Była ubrana w elegancką ciemną sukienkę, a na jej zgrabnych nogach miała czerwone, wysokie szpilki. Wyglądała naprawdę ponętnie. Postawiłem Sophie na podłodze i spojrzałem z szerokim uśmiechem na swoją narzeczoną. Podszedłem i ucałowałem wierzch jej dłoni. Wiedziałam, że to lubi. Uwielbiała takich dżentelmenów, a ja chciałem chociaż w małym stopniu go przypominać. Pożegnaliśmy się z małą i opuściliśmy mieszkanie. Wsiedliśmy do mojego czarnego Audi i ruszyliśmy we dwoje na podbój Monachium. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do przygotowanego dla nas hotelu, gdzie mogliśmy spędzić trochę czasu we dwójkę. Cieszyłem się, że mogłem dać jej chociaż moment wytchnienia od naszej chrześnicy. Ja również mogłem wypocząć tej nocy. Chociaż kto wie, czy będziemy wypoczywać?
Zjedliśmy kolacje w restauracji hotelowej na tarasie. Była wspaniała noc, gwiazdy połyskiwały na niebie. Chwilę później stanęliśmy we dwoje i podziwialiśmy błysk na niebie w postaci różnokolorowych fajerwerków.


- Dziękuję, zapamiętam tę noc na zawsze Ivan. - uśmiechnęła się szeroko i położyła głowę na moim ramieniu.
- Ja również Dominiko... - zaśmiałem się spoglądając w górę.


✽✽✽

Zostaliśmy razem, by pilnować tego małego potworka jakim jest Sophie. Jest uroczym dzieckiem, jednak bardzo gadatliwym. Wiele razy mnie już przegadała, chociaż wiem że dość łatwo mnie przegadać. Należę do jak wspomina Thomas Muller "istnych aniołków Monachium". Ania - od kiedy się spotkaliśmy poraz pierwszy po tylu latach w szpitalu w Monachium... Hmm... Stała się moim problemem? Nie wiem. Można by powiedzieć, że moje uczucie do niej odżyło. Dlatego, wiedząc że przyjdzie owego dnia, ja zmykam z samego rana na trening. Może jestem tchórzem, ale nie potrafię jej spojrzeć w oczy, chociaż wiem że nie mam czego. To Mario powinien się wstydzić. Kiedy dziewczyna przez ponad rok była w śpiączce, zamiast przy niej być, on wybrał inną. Moja przeszłość i Anki jest inna, jednak wolę nie odkrywać kart. Jeszcze nie teraz. Wolę nawet nie wspominać, jak musiałem te cztery lata wstecz dałem jej i sobie cierpieć. Mam wobec niej dług, którego nigdy nie spłacę. Mimo, że wiem że straciła pamięć i wielu rzeczy nie pamięta to ja, wszystko pamiętam jakby to było wczoraj.


- Wujku Joshi! - pociągnęła mnie za nogawkę - Przeczytasz mi z ciocią Anią bajeczkę? - zapytała cicho.
- Bajeczkę.. - kucnąłem obok dziewczynki - A jaką? - zaśmiałem się pod nosem.
- Sama przeczytam jej bajkę. - powiedziała wchodząc do pokoju.
- Poprosiła mnie... - syknąłem cicho podchodząc do niej.
- Wujku! Ciociu! - pisnęła dziewczynka - Nie kłóćcie się... - zażądała.


Sophie stanęła po środku i chwyciła nas za dłonie, prowadząc do swojego pokoju. Rozejrzałem się wokół. Pokoik był pełen różu, piórek i motylków. Zaśmiałem się pod nosem i spojrzałem na dziewczynkę, usiadłem na brzegu jej łóżka, obok Ani, która delikatnie ją okryła i zaczęła czytać "Czerwonego Kapturka". Spoglądałem czasem na nią, a czasem na zasypiające dziecko, które w środku bajki usnęło. Oboje musnęliśmy czoło małej dziewczynki, okryliśmy ją kocem. Opuściliśmy pokoik dziewczynki i spojrzeliśmy na siebie.


- To ja chyba już pójdę... - wspomniała spuszczając wzrok.
- Zostań! - powiedziałem stanowczo i spojrzałem jej w oczy.
- Zostać? Po co? - zapytała zakładając na ramiona swój szary płaszcz - Podaj mi sensowny powód.
- Chciałbym... - zamyśliłem się na chwilę - Zrobić ciasto. - wypaliłem.
- Ciasto?! - spojrzała na mnie zdziwiona - Jest 22:21! - spojrzała na zegarek.
- Zrobimy niespodziankę dla Ivana i Dominiki... - zaproponowałem - Pomóż mi... Proszę.. - chwyciłem jej dłoń.


Ta tylko kiwnęła głową i pomogłem zdjąć jej płaszcz. Po chwili weszliśmy do kuchni, gdzie zaczęliśmy szukać przeróżnych składników. W pewnej chwili wyciągnąłem z szafki pod zlewem foliowy woreczek z kilkoma gramami amfetaminy. Pomachałem Ani torebeczką przed nosem i cicho zachichotaliśmy. Ivan i Dominisia potrafili naprawdę nieźle się zabawić.


- Odłóż to Joshua... - powiedziała rozbawiona.
- Dlaczego? - zachichotałem.
- To nie nasze... - próbowała mi odebrać torebeczkę.
- Ivan załatwi im takie tony... - zaśmiałem się rozbawiony - A my... Możemy spróbować.. - uśmiechnąłem się łobuzersko.
- No okej... Ale nie za dużo.. - przewróciła oczyma.



Uwielbiam tę fotę *o* Zapraszam do lektury! <3 Zbliżamy się wielkimi krokami do końca xd

2 komentarze:

  1. "Wkrótce Knežević" ❤���������������������� chciało mi się piszczec z radości, ale z racji ciszy nocnej sobie odpuściłam XDD Boże, moje Bubu jednak ma te duszę romantyka ����������
    EJ, czemu, robisz z nas cpunów XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD ale nie no, faza niezła wchodzi ���� Boże, co, jak Josu ma wobec Anki niecne zamiary? ��
    EJ, JAKI KONIEC?! JA SIE NIE ZGADZAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniec? Jak to? Nie ma takiej opcji miś! :DD
    Cudowne ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń